Zawsze mnie dziwi, że w Polsce historii uczy się tak, że uczeń powinien znać daty wszystkich bitew. Z czego zupełnie nic nie wynika. A jednocześnie nie ma szans dowiedzieć się czegoś o ludziach z naszej historii, od których można się nauczyć czegoś wartościowego. Takich jak choćby ksiądz Paweł Brzostowski.
Brzostowski to był facet, który na krótko przed rozbiorami postanowił przeprowadzić fascynujący eksperyment społeczny i gospodarczy. A zrobił to po to, by pomóc zreformować i postawić na nogi kraj.
Eksperyment nazwano Rzeczpospolitą Pawłowską.
Pomysł był dość prosty. Brzostowski najpierw zdiagnozował największe problemy I RP, później kupił odpowiedni majątek, a na koniec wprowadził w nim nowe porządki. Takie – nawiasem mówiąc – jakich nie powstydziliby się najwięksi ówcześni reformatorzy.
Wyzwolenie chłopów
Było tak, że Rzeczpospolita, miała wówczas kilka wielkich problemów.
Pierwszym było to, że szlachta traktowała chłopów jak bydło i uważała, że jest to naturalny stan rzeczy. Co uniemożliwiało budowę nowoczesnego państwa.
Co zrobił Brzostowski?
Postanowił zacząć od zdobycia zaufania chłopów i po prostu zaczął traktować ich jak ludzi. Wyzwolił chłopów z poddaństwa. Rozmawiał z nimi i tłumaczył, co chce zrobić i jak zrobić. Postanowił zwalczyć pijaństwo, do którego gdzie indziej raczej zachęcano. Po pierwsze dlatego, że z wódki były dochody. Po drugie dlatego, że pijanych łatwiej było wziąć za pysk.
Zwalczył nawet analfabetyzm, który był wówczas powszechny i też był wielkim problemem. Gdy zaczynał, czytać nie potrafiło 90 procent chłopów w Pawłowie. Po kilku latach analfabetów było tam już tylko 50 procent, a czytać uczono wszystkie dzieci.
Te uczono także- w założonej w Pawłowie szkole ludowej – technik rolniczych, a nawet księgowości.
Powstał nawet klub czytelniczy, bo Brzostowski chciał, by chłopi mieli możliwość zaznajamiać się z nowymi ideami. Nawet nie tyle „filozoficznymi”, co praktycznymi – np. dotyczącymi uprawy ziemi.
Gospodarka staje na własnych nogach
Tutaj dochodzimy do drugiego wielkiego problemu ówczesnej Rzeczpospolitej, którym była gospodarka. Ta była zacofana i wysoce nieefektywna.
Jednym z powodów było to, że chłopów traktowano jak bydło i adekwatnie do tego organizowano życie i prace folwarków. Drugim był brak wiedzy o nowoczesnych metodach uprawy rolnej i kapitału.
Brzostowski po pierwsze założył, że trzeba chłopów uwłaszczyć, bo praca na swoim daje większą motywację i to zrobił. Po drugie nauczył ich czytać i sprowadził książki, by było się z czego uczyć.
Ale po trzecie postanowił, że teoria i książki to coś, czemu może być trudno zaufać, więc postanowił świecić przykładem. Gospodarkę dworu zaczął prowadzić według najnowszej wiedzy rolniczej tego okresu. Tak by chłopi mogli zobaczyć praktyczne efekty i kopiować nowoczesne rozwiązania.
Zadbał nawet o… opiekę zdrowotną.
W XVIII wieku, przypomnę.
Efekty były świetne. Dobra rozkwitły, co pokazywał między innymi czterokrotny wzrost liczby ludności. Jednak i to nie wszystko.
Chłopska milicja ćwiczy
Trzecim problemem było wojsko. Tutaj Brzostowski zrobił coś, co ściągnęło na niego gromy ze strony arystokratów i szlachty – uzbroił chłopów.
A dokładnie zrobił to tak, że przestał ich traktować jak poddanych i szlachecki majątek, którym można rozporządzać i zaczął patrzeć na nich jak na obywateli.
Ustalił więc z nimi KONSTYTUCJĘ dóbr i powołał sejm gminny, w którym mieszkańcy Rzeczpospolitej Pawłowskiej radzili, jakie prawa ustanowić i jak wspólnie podołać obowiązkom. Z własnością szły bowiem nie tylko prawa, ale też liczne zadania.
Oraz chłopską milicję, która regularnie odbywała wojskowe ćwiczenia i w zamyśle miała być wzorem dla przyszłego nowoczesnego polskiego wojska.
W ustawach pawłowskich pisano o tym tak: „ażeby nie tylko dworowi, ale też i całemu krajowi pożyteczni byli”. I to było chyba sukcesem, bo w czasie zaborów cała ludność – w tym wyposażona w karabiny milicja ludowa – broniła Pawłowa przed Rosjanami.
Mieszkańcy Pawłowa masowo wzięli też udział w powstaniu listopadowym, do którego chłopi generalnie nie poszli, bo dla polskiej szlachty ważniejsze były jej przywileje, niż masowość zrywu.
Przegrali oczywiście i za pierwszym, i za drugim razem.
Ale co byłoby, gdyby takich Pawłowów było więcej?
No właśnie. Może byłoby inaczej.
Nie mogło jednak, bo większość ówczesnych elit Rzeczpospolitej nie widziało problemów z państwem, o ile tylko to państwo gwarantowało im przywileje.
– Krytykowali misterną konstrukcję Rzeczypospolitej Pawłowskiej jako operetkową miniaturkę państwa rządzonego przez pana i chłopów. Cały »eksperyment pawłowski« […] wielu śmieszył, innych napawał przerażeniem lub prowokował do napastliwych wypowiedzi podających w wątpliwość pełnię władz umysłowych albo kwalifikacje moralne autora owego eksperymentu – pisał o tym Julian Bartyś, autor świetnej książki o „Rzeczpospolitej Pawłowskiej”.
Zapomniany Paweł Brzostowski
My dziś o nim nie za bardzo pamiętamy. Czasami tylko ktoś coś napisze albo opowie w internetowym filmie. Ale można powiedzieć, że docenili go Rosjanie. Ci nie przepadali za tradycją powstańczą, ale to Brzostowski doprowadzał ich do prawdziwej wściekłości.
Tak wielkiej, że zniszczyli nawet jego grób.
By nikt nie pamiętał o nim i jego eksperymentach.
Uznawali zapewne, że jego eksperymenty stanowiły dla nich większe zagrożenie. Jak sądzę słusznie. Gdyby bowiem takich eksperymentów było więcej, to Rzeczpospolita miałaby spójne społeczeństwo, nowocześniejszą gospodarkę i skuteczną armię.
Byłby to więc rywal zupełnie innego kalibru.
I tego można się nauczyć od Brzostowskiego.
Życzyłbym sobie, żeby polska szkoła więcej uczyła o takich ludziach, a mniej o tym, w którym dniu miesiąca rozegrała się bitwa jakiejś wojny o wyniku której tak naprawdę i tak decydowało to, jak kto ułożył gospodarkę oraz społeczeństwo i kto zrobił to lepiej.
- Więcej o Pawle Brzostowskim i jego eksperymencie można przeczytać w książce Juliana Bartysia.
Fot. Paweł Ksawery Brzostowski na obrazie François-Xavier Fabre’a. Muzeum Narodowe w Warszawie/Domena Publiczna/Wikimedia Commons.